Obserwatorzy

5.09.2011

Podróżując nie zapomnij ...

Miałam się chwalić , jednak chwalipięctwo zostawię  na za chwilę . Najpierw się nacieszę , napatrzę , później Wam pokażę .... To co dostałam i już nie oddam :P
Dzisiaj  relacja na gorąco , prosto ze Świata mamowo - nastolatkowego. Poniedziałek , pierwszy dzień szkoły .Nie pomyliłam się , z racji nie ukończonych robót remontowo - sprzątających , nastoletni mogli się cieszyć wakacjami o chwilę dłużej. Wydawać by się mogło jakoby wszystko zostało zapięte na ostatni guzik . Podręczniki , długopisy, brudnopisy , okładeczki , gumeczki ... Jest , wszystko jest! Nastolatek prężny i gotowy   do nauki  sztuk jeden , jest :D
Niedzielny wieczór , ostatni rzut oka we wnętrze plecaka ,ostatnie ponawymądrzanie matuli.
Pamiętaj synu ..... Bla , bla bla .
 Zapamiętam mamo ( minę miał jakąś taką ...)
Ostatnie zapamiętam skończyło się mandatem za brak legitymacji , bez której bilet ulgowy  jakoby tracił na ważności . Mandat, z racji dostarczenia w odpowiednie miejsce o odpowiednim czasie, dokumentu  małolata , przez małolata ,był symboliczny. Jednak z racji nagminnego zapominania  matula wymyśliła .... Ha !
Dokument do plecaka . Klucze , bilet miesięczny , do plecaka . Ufff ... Jeszcze tylko wieczorny cmok w czółko , kolorowych snów i jutro ... Do lekcjii :D
Poniedziałek zaczął się dosyć sympatycznie , nastolatek  wstał  bez focha ,pewnie się bestia gdzieś między poduszkami zapodziała. Grzebień nie warczał  , a  skarpetki  nie miały za ciasnych , uwaga , nogawek. .Wszystko było super , aż do godziny 9:00 . Matula wracała właśnie z porannego szwędactwa z psami , telefon ...A po co komu telefon w parku ?  A po co komu Olka o 9:00 , bladym,  poniedziałkowym świtem ?
Nawymyślali tych namierzaczy  ,w każdej kieszeni coś dzwoni , zawsze nieproszone i w nieodpowiednim momencie .Najprościej zostawić , zapomnieć ,dzięki temu można chociaż na chwilę nie być.
Ale do rzeczy ,  bo w końcu namierzyli matulę . I czego się dowiedziała ? A no tego , że nastolatek  zapomniał plecaka . Nie , nie zostawił go w domu . Zostawił swój majdan w autobusie . Zatrzymał się "dyliżans"  na przystanku ,  dziecię wstało , wysiadło było i dopiero w klasie po dzwonku  zorientowało się że czegoś mu chyba brakuje . Do tej pory nie mogę  uwierzyć , ale to fakt. Trzy godziny  jeżdżenia autobusami , biegania od dworca do  dyspozytorni , szukania znajomości , namiarów na kierowcę , dziury w całym i pomocy właściwie nie wiem z  czyjej strony , bo skoro  p. dyspozytor nie chciał się  fatygować to któż  inny mógł pomóc. Postanowiłam (ja matula) sama dać sobie radę , brzydko mówiąc lachę położyłam na p. dyspozytora , dla którego problemem było sprawdzenie numeru bocznego autobusu   i namiarów na p. kierowcę .A jakiż to problem skoro znamy przystanek , linię i godzinę odjazdu ? Moim zdaniem żaden , ale umówmy się ilu ludzi tyle zdań . Myśl o dokumentach i kluczach , które kazałam nastolatkowi  schować w plecaku , nie dawała mi spokoju . W tym właśnie momencie zadzwoniło zapominalskie dziecię i rzekło: Wiesz  mamuś , nie posłuchałem Cię i nie schowałem do plecaka  kluczy i dokumentów  ...... Ten grzmot  gdzieś w okolicach godziny 10 :00 , to  nic innego  jak kamień spadający z mojego serducha :)   Postanowiłam  znaleźć ten skubany  autobus z tym konkretnym kierowcą (jeździ ich kilku (ka) )  na tej  trasie ). Wsiadałam do każdego autobusu z nr.614 <----  do końca życia zapamiętam ten numer, na moje szczęście jeżdżą z dosyć dużym marginesem czasowym . Patrząc kierowcy w sam środek wątroby zadawałam to samo  pytanie : Czy byłby Pan tak miły ........ ? Większość była miła :D
To nic , że ściany autobusu niebezpiecznie zbliżały się do siebie zgniatając mnie bezlitośnie , to nic , że  klaustrofobiczny bezdech wyzionął ze mnie ducha o którego istnienie do dnia dzisiejszego się nie podejrzewałam  , to nic  że serce me biło z zawrotną prędkością a grzmot jaki wydobywał się z klatki mej  piersiastej ... tfu ... piersiowej , zagłuszał warkot silnika , to nic że  pan stojący obok zionął oddechem popielniczki ... To wszystko nic . Plecak odzyskany  wraz z  zawartością ! Trzy godziny klaustrofobicznej męki , tysiące zdziwionych oczu , uśmieszków ,bo jak można zareagować na wieść o zapomnianym plecaku...
Aaaa ....  No i okazuje się , że niesłuchanie nie zawsze  jest złe , ale o tym szaaa ... ;)

Tradycyjnie ,chop siup ...I zmiana tematu . Gdzieś między ciszą a ciszą , zanim straciłam oddech i wyzionęłam ducha , poproszona , popełniłam psa. Sznaucer , taki miał być , czy jest ? Sami oceńcie, tymczasem ja pójdę poszukać swojego ducha ;)

Dziękuję  pięknie za komentarze pod poprzednim postem , za każde  wcześniejsze i  te które już były , te które mam nadzieję dopiero się pojawią  . Na  niektóre odpowiedziałam za pomocą @ , nie wiem czy to dobry sposób , z uporem maniaka  obstaję przy twierdzeniu , że powinna być możliwość cytowania . Wszystkim bardzo dziękuję za słowa .
czakur , gumiklejzy powiadasz ? Też je lubię .Ale nie wiem o jakiej znajomej mowa ;)
Psotny Morsik :-)  <--- Nasz blogowy kolega  zostawia rewelacyjne słowa w języku ichnim , poczytajcie sobie ,komentarz pod postem :   Ludzie muszą tęsknić ....
 Muaaaa , buziak w czółka i do następnego razu .

19 komentarzy:

  1. Sznaucer jak nic... świetny

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Sznaucer jak malowany!! Od razu poznałam kochanego brodacza :D REWELKA!!!
    A historia zżycia wzięta, tej kategorii, że tylko na książkę.
    Buziole 102 :** kochana!

    Acha i oddech kontroluj! Nie chcemy aby ktoś nam zawału dostał z powodu plecaka. Ja swego czasu parasolki zapomniałam...

    OdpowiedzUsuń
  3. SZNAUCER JAK ŻYWY!Relacja zaistniałej sytuacji wielce dowcipna, choć pewnie wnerwiła Cię
    okropnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sznaucer fantazja:)))A co do przygody z plecakiem myślę że i tak dobrze się to skończyło.Szkoda mi tylko Twoich emocji.Oj zapamiętasz chyba tegoroczny początek roku szkolnego na długo.
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zazdraszczam przeżytych nerwów, bo ja mojemu to pewnie nogi przy samej...itd ;)
    Sznaucer jest rewelacyjny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj biedaku co byś nie zrobila -trzymam Twoją stronę.Sznaucer cudowny!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. piesek jak zywy, a przygód nie zazdroszczę, ale sie uśmiałam troszku, wybacz :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Sznaucer wspaniały. Ale masz zapominalskie dziecię i dom pełem przygód :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny sznaucer trochę podobny do mojego. Przygodę to miałaś niesamowita nie zazdroszczę. Nieźle zestresowany musiał być Twój nastolatek skoro plecaka zapomniał. Pierwsze dni w szkole nie są łatwe-pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. sznaucer świetny ale.... i tak nie pobije mojego hipcia od ciebie:)
    Kochana ty to masz przygody, uwielbiam cię czytać, czerpię z twojego doświadczenia, kto wie co czeka mnie za kilka lat;)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  11. Sznaucer suuuper. A przygoda z tych niezapomnianych. Ach te dzieciaki, zawsze wiedzą jak zafundować rodzicom rozrywki.
    Pozdrawiam, Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  12. Niezły początek roku, oby koniec był lepszy :) Psiak fantastyczny! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepiękny piechu:))) Siostra poleciła mi ten blog i napewno będe tu gościć:))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko, jakie cudo, poczekaj aż szczękę z podłgi pozbieram. Jak się odetkam to napiszę coś więcej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Sznaucer jak żywy, tylko poczekać a zacznie szczekać. Ale mi się rymło! :P Twoje z życia wzięte opowieści po prostu uwielbiam! A takie Dziecię to skarb! :D Zapomnieć plecaka! :D Hi hi... klucze, portfel, parasolka...owszem, ale plecak to już niebanalny kaliber! :D Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Piesio rewelacja!!! Ach te dzieciaki, zawsze coś :), ale dzięki temu , czujemy że żyjemy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ty to powinnaś jakąś powieść napisać. Tudzież zebrać tego bloga w jakieś tomisko. Świetnie się czyta. Jakkolwiek - oczywiście podróży nie zazdraszczam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. dawno mnie nie było;) ale przygoda jak malowanie ale co się tam dziwić, wszak to normalne nastolatek ma tam inne problemy a nie tam jakiś tam plecak, z resztą mój "ogr" stary koń a taki sam ...odwoziłem go na stancję, doświadczenie ma bo to już jego kolejna w końcu już trzy lata się po nich buja (jezu jaki jestem stary ;( ) i zapakował cały samochód nie zapominając nawet o grilach jednorazowych (po co mu grile myślę) on patrząc na moja minę i uprzedzajac pytanie "żeby sie u was w domu nie zmarnowały" ...mamę też zapakował bo w końcu jak mamine oko ma nie ocenić gdzie się będzię tułać jej pociecha (;) pewnie skądś to znasz) no i jedziemy auto obładowane jak wóz cygański i w połowie drogi pociecha dla mnie jedzie drugie auto tak samo obładowane i objuczone ... od razu widać student na stancję...:) mój ogr obciął wzrokiem samochód i mówi już wiem czego zapomniałem ale to nic ...mówię czego a w myśli przecież i tak byś nic nie wcisnął ..a on mówi tylko pościeli ale to nic trochę pośpię pod kurtką...tak że znów mnie czeka kolejna wyprawa
    tak ze zupełnie nie dziwie się nastolatkowi... tak że pozdrawiam cieplutko Ciebie i Wszystkich Twoich a małemu szczególnie ściskam "prawicę" czakur
    PS a sznaucer jak żywy po prostu jest piękny aż oczu nie można oderwać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuje za wizytę i komentarz:)
    Ja natomiast zachwycam się Twoim sznaucerkiem. Mam fioła na punkcie pieseczków, mam bernardynkę, a bernardyn by wyszedł szydełkowy? Bo nigdzie nie widziałam, żeby ktoś zrobił:):)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...